Podróz do wnetrza Alicji – rozdzial 1

Anal

Podróz do wnetrza Alicji – rozdzial 1
Rozdzial 1 – ten pierwszy raz

Kiedys pomyslalam, ze jestesmy jak liscie na wietrze, nie majace wplywu na to gdzie sie za chwile znajda. Tego co sie wydarzy nie da sie przewidziec ani zaplanowac. Nauczylam sie, ze to wlasnie te przypadkowe zdarzenia maja na nas najwiekszy wplyw, wiec nalezy z nich korzystac i cieszyc z tego co przynosza. I mysle, ze mialam racje.
Nazywam sie Alicja. We wrzesniu ide do pierwszej klasy liceum. Mam sto szescdziesiat piec centymetrów wzrostu i jestem bardzo szczupla. Moje piersi sa w rozmiarze B, ale mam nadzieje, ze jeszcze urosna. Mam siegajace mi do samych ramion wlosy koloru jasny blond i piwne oczy. Urodzilam sie w czerwcu i jestem spod znaku blizniat. Podobno oznacza to, ze ma sie dwa oblicza – jedno zewnetrzne, uzywane na co dzien kontaktach z innymi, a d**gie ukryte gdzies wewnatrz – prawdziwe i wyzwolone. Nigdy przedtem nie traktowalam tego powaznie, bo jak odlegla gwiazda moze miec wplyw na ludzki los? Dopiero pózniej odkrylam, ze bylo w tym ziarno prawdy.
Wychowano mnie na osobe… cóz, normalna. W domu nie bylo szczególnej dyscypliny (w porównaniu z tym co slyszalam od kolezanek), ale tez nie bylo mowy, zebym robila co mi sie zywnie podobalo. Dotyczylo to równiez spraw „damsko-meskich”. Wiedzialam skad sie biora dzieci i jak sie je robi. Rodzice zaspokoili moja (wtedy) dziecieca ciekawosc i to mi wystarczylo. Z perspektywy czasu i psychologii oceniam to jako mistrzowskie zagranie – zakazany owoc smakuje najlepiej. Nie bylo tajemnicy to i ja nie bylam niczego ciekawa. Temat pozostawal w uspieniu przez lata. Z czasem obrósl we mnie aura wstydliwosci oraz pewnego rodzaju tabu, co zwykle dzieje sie w naszym spoleczenstwie. Przejelam taki sposób rozumowania jaki mieli „wszyscy” i to co dla wiekszosci bylo „nie do pomyslenia” stawalo sie takim i dla mnie. Pewna szczatkowa ciekawosc pozostala, ale spychalam to uczucie w najdalsze zakamarki swiadomosci, sama sobie tlumaczac ze „to nie dla mnie”.
W tym samym duchu wychowano mojego starszego brata, Bartka, który teraz studiuje prawo za granica. Ale mam tez dwie mlodsze, przyrodnie siostry: Zuzie i Ule, które dopiero co zdaly odpowiednio do pierwszej i d**giej klasy gimnazjum. Mamy wspólna mame, Sandre, ale róznych ojców. Stalo sie tak dlatego, ze niedlugo po moim urodzeniu biologiczni rodzice rozwiedli sie, a mama wyszla ponownie za maz i miala jeszcze dwójke dzieci z moim ojczymem, Grzesiem (nie, nigdy mnie nie m*****owal). Za wychowanie mnie i Bartka z jakiegos powodu bardziej odpowiadala mama, a za moje siostry Grzes. Tak wiec pomimo tego ze wychowalismy sie w jednym domu to mielismy zupelnie rózne temperamenty. Zuzia i Ula zawsze trzymaly sie razem, zawsze cos knuly i zawsze mialy cos za uszami. Ale i na te historie jeszcze przyjdzie czas.
Byl poczatek sierpnia. Jak co roku pojechalam na obóz sportowy, tym razem byla to moja ulubiona siatkówka. Nasz „camp” znajdowal sie blisko jeziora i laczyl sie z innymi turnusami, takimi jak wspinaczka, zagle czy artystyczny. Uwielbialam tam jezdzic, zawsze poznawalam dziesiatki nowych, fajnych ludzi i dobrze sie bawilam. Wiekszosc dni ja i moje kolezanki z obozu mialysmy wypelnione zajeciami. Wolny czas spedzalysmy nad jeziorem i na niekonczacych sie rozmowach. Jezeli padal deszcz przesiadywalysmy w naszym domku przegladajac Internet w telefonach i dzielac sie newsami albo zdjeciami fajnych ciuchów.
Oczywiscie istnial jeszcze jeden ulubiony temat do rozmów, zwlaszcza wsród nas, nieco starszych dziewczyn. Faceci. Zazwyczaj wygladalo to tak, ze kazda z nas miala swojego ulubionego aktora albo piosenkarza, z którym chciala umówic sie na randke albo calowac. Dyskusje polegaly na udowadnianiu wyzszosci jednego „przystojniaka” nad d**gim, a czasem „podzialu” takowego pomiedzy dwie fanki. W tym roku jednak stalo sie inaczej. Do kadry obozowej dolaczyl nowy trener wspinaczki – Igor.
Igor byl wysokim, muskularnym studentem czwartego roku AWF-u. Mial ciemne oczy i czarne, krecone wlosy. Wiekszosc czasu spedzal na dworze wiec zlapal tez mila dla oka opalenizne. Podobno kiedys sam tu przyjezdzal jako obozowicz, a teraz dorabial sobie podczas wakacji prowadzeniem zajec na sciance wspinaczkowej. Wszystkie dziewczyny w obozie za nim szalaly, a on zdawal sie to dostrzegac chociaz nie reagowal na chichotanie grupek dziewczyn obok których akurat przechodzil. Zastanawialysmy jak przyjemnie byloby zanurzyc palce w tych jego cudnych lokach albo chociaz dotknac tych bicepsów, stwardnialych jak kamien od ciaglej wspinaczki. Starsze dziewczyny zakladaly sie nawet, która pierwsza da rade go uwiesc, ale z tego co wiedzialam zadnej sie to na razie nie udalo. Oczywiscie uczestniczylam w tych dyskusjach, ale nie mialam zamiaru brac udzialu w tym wyscigu. I znowu los chcial inaczej.
Pewnego dnia gralysmy w siatkówke. Zajecia zaczely sie po poludniu i to z lekkim opóznieniem. Jeden z opiekunów potknal sie na schodach, przewrócil i stracil przytomnosc. Przyjechalo pogotowie i zabralo go do szpitala. Kilka osób z kadry pojechalo z nim i przez to w obozie zrobil sie balagan. Mecz zaczal sie pózniej niz zwykle i skonczyl pod wieczór.
Boisko znajdowalo sie na plazy tuz przy jeziorze. Bylo dodatkowo wysypane piaskiem, w którym zamocowano slupki podtrzymujace siatke. Bylam spocona i zmeczona, z ulga przyjelam dzwiek gwizdka oznajmiajacy koniec gry. Pomimo tego ze mialam na sobie tylko szorty i sportowa koszulke bylo mi strasznie goraco. Dziewczyny ruszyly w strone domków, ja zatrzymalam sie zeby napic sie wody.
Kiedy odkrecalam butelke zauwazylam, ze na prawej rece nie mam ulubionej bransoletki z koralików, która dostalam od Edyty, mojej najlepszej przyjaciólki. Zdejmowalam ja tylko do snu i praktycznie sie z nia nie rozstawalam. Doszlam do wniosku, ze musiala mi spasc w trakcie meczu.
¬– Alicja, co sie tak ociagasz? Cos sie stalo? – zapytala pani Marta, nasza trenerka.
– Zgubilam ulubiona bransoletke – odpowiedzialam wpatrujac sie w poorany stopami piasek boiska.
– Robi sie ciemno, jutro jej poszukasz. Teraz wracaj juz do swojego domku.
Zrobilam udreczona mine.
– To zajmie tylko chwile. To prezent od przyjaciólki, bardzo prosze… – poprosilam.
Pani Marta westchnela i machnela reka.
– Dobrze, tylko nigdzie sie nie wlócz. Mozesz jej chwile poszukac, a potem prosto do siebie. Ok?
– Tak jest! – odpowiedzialam z usmiechem, a trenerka oddalila sie w strone budynku w którym mieszkali opiekunowie.
Odnalezienie bransoletki nie bylo takie proste jak mi sie wydawalo. Stracilam poczucie czasu. Wreszcie, uzywajac latarki w komórce udalo mi sie ja odnalezc, zagrzebana w piasku tuz pod siatka. Szczesliwa zalozylam ja sobie na reke i dopiero wtedy spojrzalam w niebo. Slonce juz dawno zaszlo.
Nie chcac miec klopotów ruszylam najkrótsza droga do domku w którym mieszkalam. One wszystkie wygladaly tak samo. Zbudowane z drewna i desek na betonowym fundamencie, parterowe i kryte dachówka. Z przodu i z tylu byly duze okna, do srodka wchodzilo sie przez werande. W kazdym mieszkalo dziesiec osób z jednego turnusu. Oczywiscie sypialnie nie byly koedukacyjne, a kadra bardzo pilnowala aby ich podopieczni nie skladali sobie nocnych „wizyt”.
Kiedy przechodzilam obok chatki zamieszkiwanej przez starsze dziewczyny z obozu artystycznego uslyszalam stlumiony krzyk, smiech i odglosy szamotaniny. Bardzo zaciekawilo mnie co tam sie dzieje. Z d**giej strony powinnam juz wrócic do siebie. Naprzeciwko okien roslo kilka drzew. Pomyslalam, ze gdybym stanela miedzy nimi to trudno byloby komus mnie dostrzec, a ja dowiedzialabym sie co takiego dzialo sie w srodku. Nie chcialam wchodzic do srodka i pytac wprost co sie stalo, to byloby nie na miejscu. Bilam sie chwile z myslami, ale ciekawosc zwyciezyla.
Zakradlam sie pomiedzy drzewa. Z mojego miejsca dobrze widzialam wnetrze chatki. Okno mialo odsloniete zaluzje i chyba bylo lekko uchylone, bo dosc wyraznie slyszalam co tam sie dzialo. To co ujrzalam przeroslo moje przewidywania.
Dwie dziewczyny trzymaly za rece jakiegos chlopaka, który próbowal im sie wyrwac. Byl sporo mlodszy od nich, nawet ode mnie. Byl chudy i mial ciemne wlosy – tyle tylko moglam rozpoznac z tej odleglosci.
– Podgladal przez okno – powiedziala jedna z dziewczyn trzymajacych chlopaka.
– Pusccie mnie! – zazadal chlopak próbujac wyrwac sie starszym dziewczynom.
Z pobliskiego lózka wstala kolejna, wysoka i chuda, z dlugimi kreconymi wlosami. Widywalam ja czasem podczas posilków, nazywala sie Asia. Byla bardzo ladna, fascynowal mnie zawsze jej nieco wladczy rodzaj spojrzenia. Troche mnie oniesmielala. W kazdym razie nie kumplowalysmy sie.
– Podobalo ci sie to co zobaczyles maly? – zapytala chlopaka. Kiedy stanela przy nim byla od niego o glowe wyzsza, a bujna grzywa jej wlosów jeszcze potegowala efekt.
Nic nie odpowiedzial.
– No dobrze – stwierdzila Asia. – To teraz my sobie popatrzymy. Dziewczyny, dajcie go tu!
Chlopak zaczal protestowac, ale one mialy przewage liczebna. Dwie z nich chwycily go za rece, dwie za nogi, a inna zaslonila mu dlonia usta. Asia stanela przed nim i powolnym ruchem sciagnela mu spodnie. Stal teraz przytrzymywany przez piec dziewczyn w samej koszulce i majtkach. Jednak jeden ruch Asi wystarczyl by tych ostatnich takze juz nie mial.
– O, a co to? – zapytala udajac slodki glosik. – Zimno ci? Spójrzcie dziewczyny, ma nawet wloski…
Rozlegl sie chichot, a chlopak znów spróbowal sie wyrwac. Ponownie na prózno.
– Polózcie go na lózko, tego ptaszka trzeba uwiecznic na zdjeciu… – powiedziala Asia wyjmujac komórke.
Chlopak znowu próbowal protestowac, ale dziewczyny zmusily go do polozenia sie na plecach. Siedzialy mu teraz na rekach i nogach robiac zdjecia.
– Ej, patrzcie! – krzyknela jedna z dziewczyn. – Stanal mu! On to lubi!
Znowu rozlegly sie smiechy.
Nie wiedzialam co o tym myslec. Z jednej strony bylo to okrutne, a z d**giej… ku swojemu przerazeniu stwierdzilam, ze bardzo chcialabym sie tam teraz znalezc. Uczestniczyc w tym, popatrzec z bliska. Poczulam fale ciepla przeplywajaca przez cialo i dreszcze. Drzaly mi rece, a serce walilo jak po dlugim biegu. Podniecalo mnie to co zobaczylam.
– Szkoda, ze mnie ominely takie zabawy… – rozlegl sie meski glos gdzies za moimi plecami. Stalo sie to tak nagle, ze prawie podskoczylam. Serce walilo mi jak mlotem, przestraszylam sie i podniecilam jednoczesnie. Powoli odwrócilam sie by zobaczyc kto to powiedzial. Byl to Igor.
– S… slucham? – wyjakalam. Potwornie zaschlo mi w ustach.
– Kiedy ja tu przyjezdzalem – mówil Igor podchodzac do mnie – to takie rzeczy sie nie dzialy. Szkoda.
Wychowawcy obozu patrolowali teren po zmroku zeby upewnic sie, ze wszyscy spia w swoich lózkach, ale chociaz Igor mnie zlapal to nie wydawalo sie aby byl na mnie zly. Wrecz przeciwnie, stal wyluzowany i wpatrywal sie w to samo okno co ja. Chyba nawet lekko sie usmiechal.
– Nie pomozesz mu…? – zapytalam w nerwach bezwiednie przechodzac z nim na „ty”.
– Nie – rzekl krótko. – On juz dostal za swoje. Jeszcze wiekszy wstyd i kara nie zrobia niczego dobrego. Heh, pewnie nawet wyrzadzilbym mu wieksza szkode gdybym tam wszedl. Tak jak i tym dziewczynom.
– Acha – odpowiedzialam kulawo.
W chatce dziewczyn chlopak dalej lezal na lózku wysmiewany i dreczony przez starsze dziewczyny.
– Jak sie nazywasz? – zapytal mnie Igor.
– Ja? – zdziwilam sie. – Alicja…
– Jestem Igor, ale to juz pewnie wiesz. Ty chyba nie nalezysz do tych chichoczacych grup dziewczyn? Takich co pozeraja mnie wzrokiem kiedy przechodze obok? – zapytal z lekkim usmiechem.
– Zdecydowanie nie – odparlam juz nieco spokojniej.
– A co, nie podobam ci sie? – zazartowal.
Zaskoczona nie wiedzialam co odpowiedziec.
– Tak! To znaczy… nie… to… to znaczy… ja…
Poczulam, ze zaczynam sie czerwienic. Igor zachichotal cicho.
– W porzadku. Nie musisz odpowiadac. Mam dla ciebie inne pytanie – powiedzial spokojnie. – Ale obiecaj mi, ze odpowiesz szczerze.
Kiwnelam potakujaca glowa.
– Podniecilo cie to co tam widzialas? – zapytal.
Takiego pytania sie nie spodziewalam. Myslalam, ze kaze mi wrócic do domu czy cos, a nie ze bedzie sie zaglebial w takie tematy. No ale obiecalam powiedziec prawde.
– Tak… – przyznalam cicho.
– Mnie tez – odpowiedzial. Zrobil krok do przodu i teraz stal tuz przy mnie.
„O Boze o Boze o Boze!” – pomyslalam. – „Co tu sie dzieje?!”
Jednakze upojne goraco plynace przez moje cialo zwyciezalo powoli rozsadek. Igor bardzo mi sie podobal i bylam bardzo zadowolona z tego, ze stoi tu i rozmawia akurat ze mna. I tylko ze mna. Posród wszystkich dziewczyn na obozie, a bylo ich kilkaset, padlo na mnie.
– Bylas kiedys z facetem? – zapytal patrzac mi w oczy.
„Powiedziec tak czy nie?! I w jakim sensie pyta?” – myslalam goraczkowo. – „A co jesli woli doswiadczone? Zaraz, czy ja naprawde mam ochote to z nim zrobic? Moze tylko droczy sie ze mna, bo wie, ze mi sie podoba? Nie, to niemozliwe zeby jemu o to chodzilo, przeciez to absurdalne…”.
– Nie… – wyszeptalam w koncu.
Dobrze, ze bylo tam ciemno, bo twarz pewnie mialam czerwona jak burak. Igor rozejrzal sie wokól.
– Chcialbym pokazac ci pewne miejsce… teraz. Jesli oczywiscie chcesz – zaproponowal z usmiechem i wyciagnal do mnie reke.
Ponownie zaschlo mi w ustach, a serce zadudnilo mi jeszcze mocniej niz poprzednio. Poziom adrenaliny jaki wtedy mi towarzyszyl musial przekraczac wszelkie normy. Nie moglam uwierzyc, ze on wlasnie praktycznie zaproponowal mi seks. On. Mnie. W nocy. Wiedzialam, ze powinnam odmówic, tak nakazywal rozsadek. Tak wypadalo. Przed oczami znowu pojawil mi sie obraz tego nagiego chlopaka, którego schwytaly dziewczyny, jego krzyki, jego… penis…
– Tak – odpowiedzialam i zlapalam Igora za reke. On usmiechnal sie, objal mnie ramieniem i poprowadzil przez „camp” do dyzurki, do której wstep mieli tylko pracownicy obozu. Po drodze czulam kazdy miesien jego ramienia, twardego niczym drewno. Chcialam sprawdzic czy cale cialo ma równie umiesnione, wiec spróbowalam dyskretnie przytulic sie do jego torsu. Udalo mi sie! Byl twardy i muskularny jak reszta ciala. Znowu poczulam fale podniecenia.
Weszlismy do dyzurki wychowawców, drewnianego, pietrowego domku z balkonem. Na dole znajdowala sie w pelni wyposazona kuchnia oraz kilka stolów i krzesel. Igor poprowadzil mnie schodami na góre. Stary, nieco przykurzony chodnik tlumil nasze kroki. Na poddaszu znajdowal sie nieduzy pokój z dwoma lózkami, biurkiem i wyjsciem na balkon. W powietrzu unosil sie zapach drewna i starych mebli.
– A jak ktos nas tu przylapie? – zapytalam. W mojej glowie rodzilo sie coraz wiecej obaw i watpliwosci.
– Spokojnie, wszyscy sa zajeci. Po tym dzisiejszym wypadku jest nas mniej, bo pare osób jeszcze nie wrócilo ze szpitala – wyjasnil Igor. – Obejmij mnie za szyje, dobrze?
Lekko zdziwiona wykonalam prosbe. On chwycil mnie pod kolanami, d**gim ramieniem objal plecy i tak wyladowalam w jego ramionach. Spojrzalam mu w oczy, on usmiechnal sie przeniósl mnie przez pokój jak panne mloda i polozyl na lózku. Ten romantyczny gest troche mnie rozluznil, ale dalej troche balam sie tego co mialo zaraz nastapic.
Igor usiadl obok mnie i zapalil niewielka lampke nocna. Odgarnal mi wlosy z twarzy.
– Pieknie wygladasz… – szepnal mi do ucha. Moje cialo przeszyl przyjemny dreszcz. Igor wszedl na czworakach na lózko i znalazl sie tuz nade mna. Bylismy bardzo blisko, czulam zapach jego ciala. Jego cieply oddech przyjemnie owiewal mi szyje. Nie wytrzymalabym ani chwili dluzej. Pocalowal mnie namietnie. Mietosil moje wargi swoimi, jego jezyk penetrowal kazdy zakamarek moich ust. Poczulam sline cieknaca mi z kacika ust, otarlam go szybko, a d**ga reke zatopilam w jego wlosach i przycisnelam do siebie. Nie umiem stwierdzic czy zrobilam to z wlasnej checi czy kierowana tym o czym rozmawialam z dziewczynami. Dalo mi to wielka satysfakcje.
Igor szybkim ruchem zdjal z siebie koszulke, odslaniajac przy tym swój umiesniony tors i przeszedl z pieszczotami nieco nizej. Delikatnie polozyl sie na mnie calujac moja szyje i ramiona. Jego cialo zetknelo sie z moim. W okolicach pepka poczulam cos podluznego i twardego. To nie mógl byc miesien brzucha.
„Boze, jesli to jego penis… jest za duzy, nie zmiesci sie…!” – pomyslalam.
Igor wyprostowal sie i spojrzal na mnie usmiechniety. Dal mi znak reka abym tez sie podniosla. Sciagnal mi koszulke przez glowe i rozpial stanik. Z satysfakcja spojrzal na moje piersi. Pocalowal kazda z nich, a potem chwycil je mocno swoimi dlonmi i znowu zaczelismy sie calowac. Sutki stwardnialy mi chyba do granic mozliwosci, a on bawil sie nimi pokrecajac je lekko palcami albo przysysal sie do nich ustami. Wszystko bylo dla mnie takie nowe i niezwykle…
W koncu zorientowalam sie, ze na dole zrobilam sie strasznie mokra. Wydawalo mi sie, ze jeszcze chwila i przesiaknie mi ubranie.
„Spokojnie, to normalna reakcja, wszystko jest po kontrola…” – powtarzalam sobie w myslach. Jego pieszczoty rozgrzaly mnie do granic moich mozliwosci. On chyba to wyczul i przestal zajmowac sie piersiami, schodzac coraz nizej w strone moich szortów. Odruchowo zlapalam go za reke tak jakbym chciala go powstrzymac.
– Spokojnie, zaufaj mi… – szepnal i sciagnal ze mnie szorty razem z majtkami. Lezalam przed nim calkiem naga, a on wpatrywal sie moje krocze. Siegnal do szuflady biurka i wyciagnal z niej prezerwatywe. Rozdarl saszetke i wyciagnal ja ze srodka. Wstal z lózka i zdjal spodnie. Zobaczylam go w calej okazalosci. Jego penis byl sztywny i sterczal mocno ku górze. Siegal mu prawie do pepka, a gruby byl chyba jak dwa albo trzy moje palce. Pod nim wisiala para ogolonych jader.
Igor zlapal za koncówke prezerwatywy i na nalozyl ja sobie na penisa, rozwijajac ja kilkoma ruchami do samego dolu. Wiedzialam co to oznacza.
– Czy… teraz wejdziesz do srodka mojej… pochwy? – zapytalam lekko drzacym glosem.
– Pochwy? – usmiechnal sie. – Pochwy to maja panie od wychowania seksualnego, a ty… – zaczal powoli wchodzic na lózko –… ty masz mala… sliczna… rózowa… cipke… – dokonczyl kiedy zajal pozycje tuz nade mna.
„Cipka… haha… mam cipke…” – pomyslalam z nieoczekiwanym rozbawieniem. Instynktownie rozchylilam przed nim nogi. Uczucie wstydu jakos ze mnie ucieklo. Chcialam zeby tez zobaczyl mnie w calej okazalosci. Moglam miec rózne kompleksy, ale moja pochwa… to znaczy cipka zawsze mi sie podobala. Mialam wydatne lono, pózniej dowiedzialam sie, ze ten ksztalt okresla sie jako „cameltoe”, dlatego tez zwykle staralam sie nie podciagac za wysoko obcislych spodenek. Mialam nie za duze, rózowe wargi sromowe, lekko obsypane czarnymi wloskami.
– Wiem, ze to twój pierwszy raz… dlatego zaczniemy od czegos specjalnego – powiedzial Igor patrzac mi gleboko w oczy. Wsparl sie na lokciach, poczulam jak jego cialo kladzie sie na moim. Jego penis zetknal sie z moja cipka. On poprawil go reka i zaczal posuwistymi ruchami poruszac sie w przód i w tyl. Nie wszedl we mnie, ale jego meskosc ocierala sie o moje wilgotne wargi… i lechtaczke. Towarzyszyl temu dzwiek gumy jezdzacej po czyms sliskim. Moje cialo przeszyl promien przyjemnosci, chcialam zeby to uczucie trwalo wiecznie. Zapomnialam juz o watpliwosciach, nadstawialam sie i ruszalam lekko biodrami, aby mocniej sie o mnie wycieral. Igor chyba to wyczul, bo zaczal poruszac sie szybciej. Wczesniej staralam sie tego nie robic, ale teraz jeczalam glosno. Nagle w dole brzucha poczulam cieplo, które zaczelo rozchodzic sie na cale moje cialo. Zaczelam glosno dyszec, narosla we mnie nowa fala podniecenia, a potem moje cialo jakby przeszyl prad. Poczulam jak moja cipka kurczy sie i rozszerza, ogarnela mnie fala blogosci jakiej nie czulam nigdy przedtem. Prawie zgielam sie w pól przywierajac do Igora. Nie moglam zlapac oddechu i nie wiedzialam co sie ze mna dzieje, bo nigdy wczesniej nie mialam orgazmu – nie masturbowalam sie, bo to bylo „nie dla mnie”.
– I jak? – wyszeptal mi do ucha Igor.
– Cudownie… – odpowiedzialam dyszac ciezko.
– To przygotuj sie, teraz glówna czesc… – szepnal Igor.
W ulamku sekundy chwycilam sie rekami materaca i rozwarlam nogi jeszcze bardziej. Slyszalam, ze pierwszy raz boli i chcialam sie na to przygotowac.
Spojrzalam w dól na cipke. Igor chwycil swoja meskosc w reke i wycelowal prosto w moje wnetrze. Nie wiedzialam czy chce to widziec czy lepiej zamknac oczy. Emocje jeszcze nie ustapily po ostatnich przezyciach, a tu juz zblizaly sie nowe doznania. Poczulam jak cipka powoli rozszerzala mi sie pod naporem jego meskosci, coraz glebiej i glebiej. Nagle poczulam tylko lekki ból (troche jak przy przekluwaniu uszu), a potem dziwna sensacje w dole brzucha. Wlasnie stracilam dziewictwo. Tak naprawde wcale nie bolalo.
– Juz po wszystkim… – powiedzial Igor. – Ale jestes plytka… fajnie…
Ucieszylam sie, ze mu sie to podobalo, chociaz nie do konca rozumialam o co mu chodzi. Spojrzalam na jego penisa. Nie wszedl do konca, kilka centymetrów pozostalo na zewnatrz. Igor nie ruszal sie przez chwile tak jakby chcial zebym przyzwyczaila sie do tego nowego uczucia. Bylam mu za to wdzieczna. Potem wycofal penisa kilka centymetrów i znowu dopchnal go do samego konca. Znowu przeszedl mnie dreszcz. Posuwistymi ruchami wchodzil we mnie przez kilka minut, poruszal sie po moim wnetrzu. Wreszcie poczulam jak jego przyrodzenie w moim wnetrzu jakby wibruje i doznaje skurczów. On tez doszedl.
Westchnal z satysfakcja i wyszedl ze mnie. Zdjal prezerwatywe pelna jego spermy. Na jej powierzchni widac bylo niewielkie, rozmazane czerwono-brazowe slady, moja dziewicza krew. Wytarl siebie i mnie nawilzonymi chusteczkami, a potem polozylismy sie w lózku tulac do siebie. Bylam wykonczona, ale szczesliwa i usatysfakcjonowana. Na pewno niewiele dziewczyn mialo tak udany pierwszy raz. I skoro to byl tylko poczatek to co bedzie pózniej?
– Zrobimy to ponownie? – zapytalam przeczesujac palcami wlosy Igora.
– Jeszcze ci malo? – zapytal z usmiechem. – Ala, nie jestem robotem, musze troche odpoczac… nie dzis, ale… o tak, jeszcze nie raz to zrobimy…

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir