Harry Potter – Niespodzianka Hermiony

Harry Potter – Niespodzianka Hermiony
Harry wyszedl z gabinetu profesora Lupina z mina pelna konsternacji. Przygnebienie spowodowane odejsciem Lupina mieszalo sie ze szczesciem, które bylo wynikiem powodzeniem misji uratownia Syriusza i Hardodzioba. Rozmyslajac nad slowami Dumbledore’a, udal sie do dormitoriów, z nadzieja, ze tam wlasnie czekaja na niego Ron i Hermiona. Na miejscu minal dziure w portrecie i wszedl do pokoju wspólnego, gdzie natychmiast zauwazyl wystajaca ruda glowe swojego druha. Przysiadl sie wiec i strescil rozmowe zarówno z Lupinem, jak i z dyrektorem.
– A wiec to prawda… Profesor Lupin odchodzi. – podsumowal po chwili ciszy Ron.
– To stanowisko nauczycielskie jest rzeczywiscie przeklete – usmiechnal sie ponuro Harry – A szkoda, bo watpie zebysmy natrafili na nauczyciela przynajmniej tak dobrego, jak on.
– Dobrze powiedziane.
– Swoja droga, gdzie jest Hermiona? Myslalem ze bedziecie razem tu siedziec.
– A wlasnie! W momencie, kiedy sie rozstalismy nad jeziorem, zaczelismy razem wracac do zamku i nagle wiesz, cos jej zaswitalo. Twarz miala jakby odkryla tajemnice Flamela, albo… Wiesz, wtedy co wpadla na pomysl, ze potworem jest bazyliszek. Cos jej zablysnelo i uciekla.
– Ciekawe… – zastanowil sie Harry. W tym roku nic juz im nie zagrazalo, bylo juz po egzaminach, niebawem wyniki. O co moglo wiec chodzic? – Mniejsza o to w kazdym razie. Przejdziesz sie ze mna do dormitoriów? Przydaloby sie zaczac juz powoli pakowac.
– Jasne, chodzmy

Wstali wiec od razu i poszli do pokoju sypialnego. Jednak kiedy mineli drzwi doznali natychmiastowego paralizu, jakby bazyliszek powrócil. Jednak tym razem nie on byl tego powodem. Byla nim Hermiona, a wlasciwie nie jedna, bo piec. Piatka Hermion stojacych w rzedzie, okrytych mundurkami, usmiechalo sie do nich jednoznacznie. Po chwili niemal synchronicznie zdjely plaszcze, pod którymi okazaly sie zupelnie nagie.

Po tej czynnosci zwyczajnie zaczely sie zblizac powoli, aczkolwiek z klasa, krecac ksztaltami dostojnie, wciaz uroczo sie usmiechajac. Chlopaki wciaz ruszac sie nie mogli, sparalizowani, przestraszeni ale nad wyraz podnieceni. „O co tutaj chodzi” „Czy to jest sen?” Mysli bladzily równie chaotycznie, co ich wzrok. Od jednej Hermiony, do d**giej, przypatrujac sie uwaznie. Te same brazowe, krecone loki, splywajace po nagich ramionach. Te same scisniete w wyniku szerokiego usmiechu, piwne oczy. I wreszcie – te same spore, jak na swój wiek, odstajace piersi z drobnymi sutkami.

Niektóre dziewczyny minely ich, niektóre podeszly blisko, od przodu. Panowie nie musieli nic robic, bo mlode czarodziejki natychmiast zlapaly za rózne czesci ich garderoby i delikatnie, rytmicznie zaczely ich rozbierac. Byly dobrze zgrane, wszystkie wiedzialy co robia, jakby kazdy element byl zaplanowany. Gdy stali juz nadzy, lecz ciagle kompletnie wryci w ziemie, mlode panny Granger rozpoczely swój seksowny obchód. Zrobily pare okrazen wokól chlopaków, dotykajac ich palcami, smerajac po plecach, po klatkach piersiowych, czy ocierajac sie bokiem. Jednoczesnie szeptaly ich imiona, powodujac w tym wszystkim, ze ich serca bily wrecz niebezpiecznie szybko.

Po niedlugim czasie tych dziwnych zabaw, Ron stracil cierpliwosc i chwycil jedna z dziewczyn za biodra. Ta zamarla na krótka chwile, po czym usmiechnela sie niegrzecznie i rzucila w uscisk mlodego Weasley’a, obdarowujac go ogromem pocalunków. Resza dziewczyn uznala to za znak. Dwie z nich podeszly do Harrego i przyssaly sie do jego ciala. Obie otarly sie kroczami o jego nogi z obu stron, a potem jedna chwycila za jego penisa, delikatnie go masujac, gdy d**ga zawiesila sie na jego szyi, zblizajac do niej swoje usta.

Tymczasem dwie pozostale Hermiony zajely sie soba, wtulajac sie w siebie na pobliskim lózku i pocierajac sobie wzajemnie swoje lechtaczki. Jedna z dziewczyn zatopila sie nagle w piersiach d**giej, ssac na zmiane sutki doprowadzajac ta do granic swojej wytrzymalosci. Po chwili zdjela takze palce z lechtaczki i wlozyla do wnetrza cipki, pocierajac o wszystkie scianki. Chwile potem zagiela palce w srodku i zaczela naciskac szybko i gwaltownie na punkt G swojej partnerki. Twarz tejze wypelnialy teraz grymasy, a jej cialo trzeslo sie niepowstrzymanie, a zaraz potem eksplodowalo potezna fala orgazmu. Nie minelo pól minuty odpoczynku, gdy chwycila swoja partnerke, polozyla ja na plecach i zaczela masowac swoim oddechem jej cialo, schodzac coraz nizej i nizej… Ta, choc podniecona zabawa, wychylala szyje w strone drzwi, z pelna niecierpliwoscia.

W tym tez czasie Ron oderwal usta od Hermiony, po dlugim namietnym pocalunku i spojrzal jej gleboko w oczy. Usmiechnal sie glupio, na co i ona odpowiedziala szerokim po uszy usmiechem. Po trwajacej wieki chwili dziewczyna zerknela w dól, gdzie juz w pelni erekcji czekal dlugi kutas rudzielca. Ron powedrowal za nia wzrokiem i zdecydowany, po nanosekundzie zastanowienia (Znaczy no troche dluzej, bo w tym czasie receptor wzroku nie zdazy wykryc obrazu, a co dopiero dostarczyc informacje do mózgu), podniósl Hermione i polozyl ja na lózku, samemu kladac sie nad nia, chwycil swojego penisa i polozyl go na muszelce, spogladajac pytajaco na dziewczyne. Ta przytaknela, ponownie sie usmiechajac, wiec chlopiec wepchnal go plytko i zaczynajac sie ruszac powoli, obcierajac wszystkie scianki. Dziewczyna zauroczona, wpatrywala sie mu w blekitne oczy, zlapala go za szyje, przyciagajac go do siebie, a ten wessal sie delikatnie w jej szyje, powodujac ze jej oczy sie zamknely, a zoladek skurczyl.

Harry byl w Niebie. Mial przed soba dwie seksowne dziewczyny walczace o jego penisa. Obie go ssaly, lizaly, chwytaly go za jadra, czy tez lapaly penisa w rece i trzepaly nim gwaltownie. Gdy poczul, ze dochodzi, odsunal sie od nich, nie chcac by ta zabawa skonczyla sie tak predko. A zwlaszcza nie chcial, by ktos tu pozostal bez nagrody.

Dziewczyny jakby wiedzialy, co planuje zrobic, polozyly sie na zimnej posadzce dormitorium, odslaniajac swoje narzady. Przed Harrym odslonila sie decyzja, która z grubsza nie miala wiekszego sensu, gdyz obie dziewczyny byly identyczne, a nawet tak samo mokre. Podszedl wiec do tej prawej i ukleknal przed nia, zblizajac swojego penisa. Nie mógl tez zapomniec o d**giej gryfonce, która uratowal, uzyczajac dodatkowo swoje palce. Atmosfera calosci byla goraca pomimo zimnej posadzki i niewygodnej pozycji. Calosc podgrzaly dodatkowo ciche jeki Hermiony, tej zabawiajacej sie ze swoja sobowtórka na pobliskim lózku.

Dziewczyna byla caly czas pieszczona u dolu, gdy nagle sie wyprostowala i szturchnela o kepe wlosów, wystajaca z glowy kolezanki. Ta, spodziewajac sie o co chodzi, odwrócila sie w strone drzwi. Tam wzrok zastal trójke pozostalych mieszkanców dormitorium. Dean, Neville i Seamus stali równie sparalizowani, co Ron i Harry chwile temu. Lecz w tym przypadku jeden z nich – Neville, odwrócil sie na stopie i z pelnym przerazenia jekiem wybiegl z pokoju. Pozostala dwójka dalej stala czekajac na rozwój wydarzen. Widzac jednak, zblizajace sie dwie dziewczyny, rozebrali sie jak do rosolu i natychmiast podeszli.

Hermiony kiwnely do siebie glowami, bez zastanowienia podchodzac do wybranych partnerów, jakby to bylo z góry ustalone. Hermiona wybrala grubego, czarnego kutasa Deana, no a Hermiona – nie tak imponujacego objetoscia, nieco zakrzywionego fiuta Seamusa, którego wlasciciel nadrabial swoja niespodziewanie imponujaca sylwetka. Dziewczyny chwycily panów za nadgarstki i pociagnely do stojacych na przeciwko siebie lózek.

Ron ze swoja ukochana operowali tymczasem w innej niz chwile temu pozycji. Hermiona mruczala, podskakujac lekko na jego penisie, opierajac sie dlonmi o klatke piersiowa. Czerwcowy upal doskwieral, lecz tam dzial sie prawdziwy zar. Ich postekiwania podgrzewaly atmosfere w calym pomieszczeniu.
– Juz prawie Ron… Ehh… Tak blisko… Mhhh.. Dosiegnij jeszcze dalej…
Ron podniecony dopychal swojego stojacego na bacznosc towarzysza, do mokrej do granic mozliwosci cipki, gdy nagle wpadl na pomysl. Wyciagnal rózdzke kierujac w strone calego wydarzenia i wystekujac – Wingardium… Leviosa… – próbujac wyciagnac go na pare milimetrów
– Ehh.. Ron…. Mh, Jezu… Nie Leviooosa, ale LeviosaaAAAAAHhhh – przeciagnela jekiem dziewczyna, gdy orgazm przeszyl jej cialo, wyginajac ja efektownie w grzbiecie i sprawiajac, ze oczy wychodzily jej z orbit. Po chwili w towarzystwie glebokich wdechów opadla na piers Rona, wtulajac sie w niego jak najmocniej. Po jakims czasie slychac bylo skonczona robote u reszty chlopaków, a i Harry skonczyl, trafiajac od krocza, po sama szyje, goraca wiazka spermy.

Gdy wszyscy po tej przedziwnej, magicznej orgii rytmicznie sapali, lezac zmeczeni tam, gdzie tylko bylo miejsce, Harry odwrócil sie do najblizszej Hermiony, wtulajacej sie w Rona.
– Straszne rzeczy, jakie sie dzialy, kiedy czarodzieje eksperymentowali z czasem.
– Bo nie zrozumieli jak manipulacja czasem dokladnie wyglada. Bo niemozliwym jest przerwanie lini czasu, a jedynie powrócenie do niej, wiec…. A zreszta, to dyskusja na inna chwile. Skad wiedziales, ze to robota zmieniacza czasu?
– Strzelalem – usmiechnal sie Harry
– I to jak celnie – Zasmiala sie Hermiona, scierajac nasienie z calej dlugosci ciala, powodujac drobna salwe smiechu.
– Mmmm… – Rozmarzyla sie Hermiona, wtulajac sie silniej w Rona – A wiecie chlopaki co jest najlepsze?
– Co?
– Ze ja przezyje to jeszcze 4 razy – odpowiedziala cieplo i przerwala smiechem
– Trzeci raz to slysze i ciagle mnie to bawi – Wlaczyla sie gryfonka, siedzaca jeszcze na Deanie, wywolujac smiech wszystkich dziewczyn i kompletne skolowanie na twarzach facetów.

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir