Eliza cz.3

Blowjob

Eliza cz.3
8.06.2015, poniedzialek.
Jak burza wpadlam do pracy pól godziny przed czasem, aby miec pewnosc, ze bede przed Eliza. Po chwili zajrzal szef.
– O, juz je…stes – przerwal – co wy z tymi fryzurami macie, jak pragne zdrowia? – zapytal.
– Ciesze sie, ze szef zauwazyl, lato idzie i lepiej troche wyliniec, przynajmniej na karku – przytomnie odpowiedzialam.
– No tak, no tak…, przyjdz do mnie o dziewiatej. Mam zamiar przyjac nowego i chcialbym, zebys przejrzala jego papiery.
– Jasne – odpowiedzialam kiedy zamykal za soba drzwi.
Poszlam do toalety nabrac wody do czajnika, przez chwile rozmawialam na korytarzu
z jakims nowym o dodatku rodzinnym, a kiedy wrócilam do pokoju Eliza juz byla i sypala kawe do kubków. Zamurowalo ja na mój widok, mnie na jej równiez. Po chwili zamknelam za soba drzwi, podeszlam do Elizy i króciutko ja pocalowalam.
– Pieknie wygladasz – powiedziala – jak ty to zrobilas w niedziele?
– Dzieki, to tak tylko…, zeby nie przeszkadzaly… – nie musialam konczyc i obie sie rozesmialysmy. Opowiedzialam jej o calej akcji z Dawidem.
– To fantastycznie – skwitowala – wlasnie sie domyslilam, ze poszlas po wode i szykowalam kawe – uslyszalam i dotarlo do mnie, ze ciagle stoje z czajnikiem w rece.
– Nawet nie wiesz, jak szalowo wygladasz – powiedzialam odkladajac czajnik. Miala na sobie te swoje sandalki, te swoje dzinsy do polowy lydek i dobrala do tego blekitny, cienki sweterek z angory, pod którym bylo czasami widac blekitny stanik. Jej sliczne, srebrne paznokcie cudownie pasowaly do tych blekitów i czarnych sandalków.
– Zaloze sie, ze majteeeczki tez ma paani blekiiitne – zaczelam z wyuzdaniem w glosie.
– Maam – w tym samym stylu odpowiedziala Eliza.
– I, oczywiscie, chce mi je paani pokaaazac? – ciagnelam dalej.
– Taaak – Eliza powiedziala to opierajac sie o biurko z lewa noga zgieta w kolanie wysuwajac przy tym biust w moja strone. Nie musiala tego robic – sam jej usmiech mnie rozwalal.
– Moze dosc, bo sie zaraz na ciebie rzuce – powiedzialam i zalalam obie kawy. Rozsiadlysmy sie przy swoich biurkach, wlaczylysmy komputery i zawalilysmy sie papierami. Po chwili zsunelam but ze swojej nogi, przysunelam sie fotelem na kólkach blizej biurka aby dosiegnac i na slepo zaczelam stopa szukac stopy Elizy. Kiedy po chwili znalazlam, polozylam swoja
na jej stopie i delikatnie masowalam. Patrzyla sie na mnie z usmiechem pól minuty i oparla brode o swoje zlaczone dlonie.
– Dorota, chcesz, zebym reszte dnia chodzila po firmie z mokra plama miedzy nogami? – zapytala.
– Oj tam, oj tam – odpowiedzialam i zalozylam but z powrotem – mialam isc do szefa
o dziewiatej – powiedzialam, wstalam podeszlam do Elizy, pocalowalam ja w usta i wyszlam.
Szef nowego jednak przyjal, wiec z kupka dokumentów wrócilam do pokoju. Eliza popatrzyla sie na mnie.
– Co to? – zapytala.
– Nowa teczka do zrobienia dla nowego – odpowiedzialam udajac ponura mine.
Rzucilam papiery do kuwety, odsunelam fotel i zanurkowalam pod biurko. Od razu zlapalam Elize za kostke, zeby nie uciekla i zaczelam calowac wierzch jej stopy.
– Wariatka – powiedziala Eliza i cicho sie smiala.
Uslyszalam, ze ktos otwiera drzwi.
– Dorota… – to byl glos szefa i o malo nie walnelam glowa w blat od dolu – …co ty wyprawiasz? – pytal zanim wygrzebalam sie spod biurka.
Wreszcie wstalam i obciagnelam spódnice.
– Od jakiegos czasu mysz mi sie wiesza i poprawialam kable – odpowiedzialam.
– To czemu nie mówisz, kupi sie nowa – powiedzial stojac w drzwiach opierajac sie jedna reka o klamke.
– Spokojnie, szefie, jeszcze nie jestem pewna czy to wina myszy. Na razie wszystko wskazuje na gniazdo USB, Eliza moze zaswiadczyc, ze wlaze pod biurko dwa razy dziennie i to na jakis czas pomaga – bylam z siebie dumna. Na dodatek w oczach szefa zauwazylam cien podziwu.
– To zamien z klawiatura. Jak mysz bedzie nadal wariowac, to znaczy, ze wtyczka, a jak zacznie klawiatura, to znaczy, ze gniazdo – powiedzial to takim tempem, ze bylam pod wrazeniem.
– Ze pan szef sie w tym wszystkim nie pogubi… – palcami pocierajac czolo, pojechalam zatroskanym glosem „Rozmowami Kontrolowanymi”, ale zrozumial z tego tylko tyle, ze ja nie dalabym rady.
– Dobra, przyjdzie Marek i to zrobi. Sluchaj, czy my mamy jakies procedury, zeby wyplacic zaliczke nowemu – zapytal.
– Nigdy tego nie robilismy, ale procedury owszem, sa – odpowiedzialam.
– To zaraz go przysle. Da ci numer konta i przelejesz mu dwa kafle, tylko pamietaj o tym przy wyplacie – powiedzial i zamknal drzwi.
Obie zakrylysmy dlonmi usta, zeby nie smiac sie za glosno. Usiadlam przy swoim biurku.
– Ze pan szef sie nie pogubi… – Eliza zwijala sie ze smiechu – nie boisz sie?
– Nie, sam by sie smial, gdyby ogladal takie rzeczy – odpowiedzialam.
– Dorota, musimy ustalic, ze w pracy trzymamy sie od siebie z daleka, wyobrazasz sobie
co by bylo, gdyby tak wlazl w momencie dawania sobie buzi z jezyczkiem? Zreszta tu przeciez co chwile moze wejsc ktokolwiek, ludzi przybywa, ich problemów tez, z którymi
tu przylaza – dokonczyla, a ja musialam w myslach przyznac jej racje.
– Oki, Oki – odpowiedzialam i wzielam sie do roboty.
O szesnastej skonczylysmy.
– Jedziemy, rzecz jasna, do mnie? – zapytalam po drodze na przystanek.
– Nie, przyjade pózniej. Musze wpasc najpierw do domu – odpowiedziala Eliza.
– To o której bedziesz?
– Spróbuje jak najszybciej, moze sie uda na osiemnasta – odpowiedziala.
– To czekam z obiadem…, wykapana – patrzac Elizie w oczy zegnalam ja na swoim przystanku. Z tramwaju wyslalam esemesa: „Tesknie” i po chwili dostalam odpowiedz:
„Ja bardziej”. Dawidowi wyslalam: „Szalowo, jeszcze raz wielkie dzieki”.
Po drodze wstapilam do obuwniczego i kupilam kapcie w rozmiarze Elizy,
w drogerii szczoteczke do zebów i, na ile pozwalaly mi szpilki, prawie bieglam do domu.
Kapcie rzucilam pod wieszak, na którym powiesilam zakiet, zalozylam swoje kapcie
i przebralam sie w luzne ciuchy. W pracy moge siedziec godzinami i tego nie czuje, ale
w domu staja sie od razu niewygodne – od zawsze tak mialam. Rozpakowalam szczoteczke, wlozylam do kubka obok swojej i zabralam sie za szykowanie obiadu. O siedemnastej wszystko bylo gotowe i poinformowalam o tym Elize. „Super, kocham cie” – odpisala, a ja poszlam sie szybko wykapac. Kilkanascie minut przed osiemnasta: „Zaraz bede, tez wykapana”. Odpowiedz: „Wstawiam obiad”. Nastawilam ziemniaki i zaczelam rozgrzewac patelnie na kotlety zrobione wczoraj. Rozlozylam na stole talerze, sztucce i kieliszki. „Noo, bedzie pasowac.” – pomyslalam i przynioslam z pokoju swieczke. Skonczylam i uslyszalam dzwonek domofonu.
Podeszlam do sluchawki i nie sprawdzajac, kto to, otworzylam drzwi wejsciowe. Po chwili rozlegl sie dzwonek do mieszkania.
– Otwarte – wydarlam sie. Eliza weszla, powiesila swoja dzinsowa katane obok mojego zakietu i zdjela sandalki.
– Kapcie sa dla ciebie, nie chodz na boso – powiedzialam – szybko sie wyrobilas – dodalam.
– Dla mnie? Kochana jestes, z tego wszystkiego zapomnialam zabrac z domu swoje, a ode mnie w twoja strone nie ma o tej porze korków i cisnelam taksówka – mówila dziwnie bez skladu wieszajac torebke na wieszaku.
– Zamknij drzwi na zamek i chodz do kuchni, bo musze pilnowac ziemniaków – powiedzialam i nalalam wina do kieliszków.
– Z jakiego tego wszystkiego? – zapytalam, bo dolecialo do mnie, co powiedziala Eliza.
– Wlasnie, musze walnac na pusty zoladek – powiedziala widzac kieliszki, podeszla, zeby pocalowac mnie w usta, siegnela po kieliszek i wypila polowe. Stalam oglupiala.
Usiadlysmy. Ja tez wypilam pól, aby bylo po równo i po chlodnym lyku poczulam przyjemne cieplo.
– W zasadzie to mam ochote sie nawalic – pierwsza odezwala sie Eliza.
– Stalo sie cos? – z niepokojem zapytalam.
– Stalo – szybko odpowiedziala, wziela d**giego lyka, a ja czekalam na wiecej – wpadlam
do domu i od razu sie wykapalam, powiedzialam, ze nie chce obiadu, bo sie spiesze do ciebie i u ciebie zjem, popatrzyli sie na mnie dziwnie, a ja im to powiedzialam – dokonczyla
z usmiechem w tempie ekspresowym.
Ziemniaki zaczely kipiec, a ja siedzialam. W koncu to do mnie dotarlo, wiec wstalam, przesunelam pokrywke i zmniejszylam gaz. Oparlam sie tylem o blat.
– Powiedzialas??? – zapytalam oslupiala – i co???
Eliza wstala, objela mnie za szyje i sie przytulila – bardzo mocno.
– Mialas racje – powiedziala z usmiechem patrzac mi w oczy – ojciec zaczal cos marudzic
o wnukach, ale mama zaczela mnie bronic, ze jak by ja bil, to tez wolalaby baby, machnal
w koncu reka, pogadalismy jeszcze chwile i wypadlam z domu. Aha, jeszcze jedno, chca cie poznac – dokonczyla i wpila mi sie w usta.
– Eliza, poczekaj cholera, niech ochlone – oswobodzilam sie z jej objec, podeszlam do stolu
i jednym lykiem skonczylam wino.
Eliza swoje dokonczyla na dwa lyki. Wyciagnelam z lodówki kotlety i butelke. W czasie, kiedy kladlam kotlety na patelni, Eliza nalewala do kieliszków.
Znowu usiadlysmy przy stole.
– Masz za soba – powiedzialam to, bo nic innego nie przychodzilo mi do glowy, w koncu ochlonelam – i masz mnie zabrac na niedzielny obiadek do mamusi? – zapytalam.
– Tak to wyglada – odpowiedziala z usmiechem.
– Jasna dupa – z twarza w dloniach szepnelam do siebie.
Wstalam i zajrzalam do lodówki, pózniej zajrzalam do barku. Dwie butelki wina plus koncówka tego, co na stole.
– Szukasz czegos? – zapytala.
– Nie, licze flaszki – odpowiedzialam – tez poczulam potrzebe nawalenia sie – dodalam.
– Dwie sa, po obiedzie trzeba bedzie dokupic.
Wrócilam do kuchni, wino z barku wstawilam do lodówki, pocalowalam siedzaca Elize, obrócilam kotlety i usiadlam przy stole.
Wypilysmy znowu po pól kieliszka. „Niezle tempo” – pomyslalam, poniewaz poczulam dziwne uczucie w glowie. „Nie, no po dwóch kieliszkach wina tak by mi sie nie robilo, chyba stresik wzmacnia to winko.” – pomyslalam.
– Eliza… – zaczelam.
– Tak? – natychmiast zapytala z iskierkami w oczach.
– Przeciez ja zdechne ze strachu zanim tam wejde – cicho powiedzialam opuszczajac wzrok na kieliszek obracany w dloni.
– Ty??? To przeciez predzej ja, a nie zdechlam – odpowiedziala usmiechajac sie.
Ziemniaki doszly, kotlety tez. Zjadlysmy obiad.
– Ty robilas, to ja zmywam – zaklepala sobie Eliza.
– Oki, to ja ide po wino. Czy moze cos mocniejszego na drinki? – zapytalam.
– Moze nie mieszajmy – powiedziala, a ja uznalam to za sluszna propozycje.
Eliza zabrala sie za zmywanie, a ja wyciagnelam z torebki „szmaciaka”, klucze
i portmonetke. „Chrzanic to.” – pomyslalam o przebieraniu sie, do sklepu mialam mniej niz sto metrów. Zalozylam trampki do tego, co mialam na sobie i wyszlam. Stojac w kolejce zastanawialam sie ile by tego trzeba bylo. „W domu dwa, jeszcze po dwa…, to razem po trzy na dwie babki, sporo…, a jak nie zadziala, bo bedziemy przeciez zajete spalaniem alkoholu? Po cztery na leb powinno wystarczyc.” – doliczylam sie. Wracalam targajac szesc win. „Ja pierdziele…, ze ten szmaciak to wytrzymuje…?” – myslalam przy kazdej zmianie reki. W koncu dotarlam. Eliza juz pozmywala, powycierala naczynia i nawet je pochowala. Czekala na mnie przy dwóch pelnych kieliszkach. Polozylam „szmaciaka” na blacie i po kolei wystawialam wina.
– Czyja jest ta d**ga szczoteczka do zebów? Jak wczoraj od ciebie wychodzilam, to jej nie bylo – zapytala. Normalnie fizycznie czulam jej wzrok na plecach, tak czulam, ze az laskotal.
Rozesmialam sie.
– Ta zielona jest dla ciebie…, zazdrosnico. Kupilam ja dzisiaj razem z kapciami, jak wracalam z pracy – znowu sie rozesmialam krecac glowa.
Eliza wstala, przytulila sie do mnie i pocalowala.
– Przepraszam, ale jak ja zobaczylam, to mnie zmrozilo, przepraszam, kochana jestes – powiedziala.
– Dobra, juz – mówiac to upychalam do lodówki wina. Dwa ostatnie sie nie zmiescily
i wyladowaly w barku. Zdjelam trampki i zalozylam kapcie.
– Wez swoje wino i chodz na kanape, przeciez tu nie bedziemy siedziec – powiedzialam biorac swój kieliszek i swieczke, o której „z tego wszystkiego” zapomnialam na amen.
Usiadlysmy na kanapie, podwinelysmy nogi trzymajac w dloniach kieliszki. Dotykalysmy sie kolanami i popijalysmy niespiesznie wino.
– Scielimy – zarzadzilam po opróznieniu kieliszków.
– Mam inny pomysl – powiedziala Eliza.
Popatrzylam na nia pytajaco.
– Moze nie scielmy, przescieradlo bedzie od razu mokre, narzuta tez. Pokochamy sie na narzucie, a na noc bedziemy miec suche przescieradlo – powiedziala.
– Ot, madrego to i dobrze posluchac – powiedzialam i rzucilam sie do ust Elizy.
Poczulam jej palce wplatajace sie w moje wlosy i gladzace kark. Zdjelam z Elizy blekitny sweterek i wywrócony na lewo rzucilam na fotel. Nie odrywajac ust od Elizy od razu zabralam sie za rozpinanie jej stanika, który po sekundzie tez wyladowal na fotelu. Eliza
w tym czasie na oslep rozpinala guziki mojej bluzki, a ja zjechalam jezykiem na jej szyje. Westchnela i przerwala rozpinanie guzików aby po chwili zdjac mi bluzke przez glowe. Dorwalam sie do piersi Elizy i szalenczo ssalam i mietosilam ustami jej rózowy, twardy sutek. Poczulam dlonie Elizy rozpinajace mój stanik, który po chwili rzucila na fotel. Ciagle ssalam jej piers, a Eliza przygryzala delikatnie i lizala mi ucho. Nie przerywajac lizania
i uciskania piersi, zaczelam wolna reka grzebac przy guziku od spodni Elizy. W koncu sie udalo i rozpielam zamek blyskawiczny. Eliza wstala, a ja zdarlam z niej spodnie razem
z majteczkami. Tez wstalam, szybko zdjelam spodenki i figi. Rozlozylam kanape
i wyciagnelam tylko poduszki.
– Polóz sie na brzuchu – powiedzialam do Elizy.
Zaczelam lizac jej kark i delikatnie przygryzac. Po chwili zjechalam ciut nizej jezykiem na pierwszy wyczuwalny kreg kregoslupa patrzac na ramiona Elizy. Po chwili pojawila sie na nich gesia skórka. „Dziala” – pomyslalam i lizalam dalej, a Eliza cichutko wzdychala. Przejechalam jezykiem wzdluz obojczyka do stawu barkowego i zjechalam nim do talii, aby tuz obok kregoslupa wrócic nim do magicznego miejsca pod karkiem. Po chwili to samo powtórzylam z d**giej strony ciala i znowu krecilam jezykiem kóleczka pod karkiem.
– Cudownie – uslyszalam szept.
Zjechalam jezykiem wzdluz kregoslupa do zaczynajacego sie rowka i od razu przeskoczylam do lizania wewnetrznej strony uda nosem muskajac raz po raz wargi sromowe Elizy. Rozsunelam troszke nogi Elizy i dorwalam sie jezykiem do jej d**giego uda. Chwile lizalam, by szybko przejechac jezykiem do zgiecia kolana. Eliza zaczela zaciskac palce na narzucie,
a ja kleknelam i usiadlam na jej lydce. d**ga noge Elizy zgielam w kolanie i, majac ja na wysokosci twarzy, zaczelam lizac wierzch jej slicznej stópki. U Elizy pomiedzy westchnieniami zaczely pojawiac sie ciche jeki, teraz trzymala obydwa górne rogi poduszki wtulajac w nia policzek – wygladala cudownie. „Gdyby jeszcze jednak bylo czerwone przescieradlo zamiast brazowej narzuty…, zreszta…, co tam, ona nawet na workach po cemencie bedzie wygladala pieknie” – pomyslalam i zajelam sie jej paluszkami. Zaczelam od duzego, wzielam go calego do ust i oblizywalam dookola. Po chwili zaczelam go leciutko przygryzac u nasady. To zreszta nie tyle bylo przygryzanie, co dotykanie zebami. Zebami przenioslam sie w góre palca i, odrobine zwiekszajac nacisk, pocieralam nimi skóre na bokach paznokcia. Eliza przestala wzdychac, juz tylko jeczala. Powoli, nie spieszac sie,
to samo zrobilam z kazdym jej paluszkiem oprócz najmniejszego. Polozylam jej stope na kanapie i przesiadlam sie na d**ga lydke – na tej, na której przed chwila siedzialam, zostawilam mokry slad. Podnioslam jej stope do ust, rozmazalam powoli swój soczek na Elizy lydce i robilam jezykiem to samo, co pierwszej stópce, tylko wolniej. W pewnym momencie przerwalam, zrobilam kilka ruchów biodrami na lydce Elizy by po malutkim, ale slodkim orgazmie, wrócic do lizania i przygryzania paluszków. Zeszlam z lydki Elizy
i kleknelam miedzy jej udami.
– Polóz sie na plecach – powiedzialam.
Dopadlam do jej pachwiny jezykiem i policzkiem naciskalam na wzgórek. Poczulam bardzo delikatne drapanie na policzku – Eliza zapuszczala futerko. Jezykiem zaczelam powoli draznic jej wargi sromowe – w góre i w dól. Rozgarnelam je jezykiem na boki i wsunelam jezyk do pochwy tak gleboko, jak tylko moglam. Wyciagnelam jezyk i zlizalam troszke soczku, który juz sie zbieral u wylotu pochwy – smakowal i pachnial cudownie, a ja juz nosem czulam twarda lechtaczke. Przyssalam sie do niej, znowu zjechalam jezykiem do pochwy i znowu wracalam do ssania lechtaczki. Zrobilam tak kilka razy i Eliza zaczela glosniej jeczec w takt ssania lechtaczki. Przerwalam i oblizalam dwa palce. Powoli wsunelam je Elizie do pochwy patrzac jak gleboko oddycha z zamknietymi oczami i twarza obrócona na bok. Powoli zaczelam ruszac palcami w magiczny sposób ssac przy tym lechtaczke i lizac ja dookola co jakis czas. Eliza zaczela powoli dochodzic, przerwalam na moment
i postanowilam zaryzykowac: nie wyciagajac palców z pochwy Elizy oblizalam serdeczny palec i na glebokosc paznokcia wsunelam go do jej pupci. Nie bylo zadnego sprzeciwu, wrecz uslyszalam rozkoszne westchnienie, wrócilam wiec szybko do lizania i ssania lechtaczki. Troche niewygodnie sie teraz ruszalo palcami, ale nie dawalam za wygrana.
– Szybciej – doszedl mnie szept Elizy.
Przyspieszylam wszystkie ruchy, a Eliza na moment chwycila swoje piersi. Chwile je pougniatala i poszczypala sutki by wrócic do sciskania rogów poduszki. W momencie, gdy je zlapala, poczulam pierwszy skurcz jej pochwy i pierwszy wytrysk soczku na wszystkie strony. Krzyknela krótko z rozkoszy i wierzchem jednej dloni zakryla sobie usta. Nastepne skurcze i wytryski nastepowaly po sobie co sekunde zalewajac mnie i wszystko dookola. „Skad tego tyle sie bierze w tak krótkim czasie” – pomyslalam. Po siedmiu skurczach
i wytryskach orgazm sie skonczyl, a Eliza ruszajac biodrami nadal nadziewala sie na moje palce. Dlonia zdjeta z ust docisnela mi jezyk do lechtaczki.
– Jeszcze – wyjeczala.
Wsunelam do pupci serdeczny palec pól centymetra glebiej i zaczelam wszystko od nowa nieco tylko szybciej. Po chwili Eliza znów zakryla usta i zaczal sie d**gi orgazm. Tlumione piski „a” mieszaly sie z grubiej krzyczanymi „a” w takt skurczów i wytrysków. Ostatnie
„a” to byl, mozna powiedziec, wydluzony tlumiony skowyt lub szloch, po którym bylam cala mokra. Eliza polozyla reke na mojej rece i przestala sie ruszac, d**ga reka puscila poduszke
i polozyla ja wzdluz ciala. Czulam tylko na twarzy jej uda, które drzaly jak stól wibracyjny do robienia pustaków, który w dziecinstwie widzialam u wujka na budowie. Powoli wyciagnelam wszystkie palce i usiadlam na stopie Elizy, która dlonia znów zakryla usta. Dlonmi otarlam mniej wiecej twarz z jej soczku, oparlam brode o jej kolano i obejmujac Elizy udo czekalam, az jej przejda te drgawki. Trwalo to ze dwie minuty, w czasie których szybko doszlam ocierajac sie o jej stópke. W koncu uniosla sie na lokciach.
– Teraz ja – powiedziala i kleknela na mokrej plamie.
Polozylam sie na plecach, a Eliza pocalowala mnie dlugo w usta i ciagle nade mna kleczac odezwala sie.
– Myslalam o dwóch dziurkach jednoczesnie, ale sie wstydzilam o tym nawet wspomniec – powiedziala patrzac mi w oczy – ale odlot, myslalam, ze odloty juz poznalam – dokonczyla,
a ja czekalam napalona az sie mna zajmie. Jeszcze raz pocalowala mnie w usta i kleknela miedzy moimi udami. Polozyla sie jednak po chwili wygodnie z twarza miedzy moimi nogami i zgiela w kolanach swoje, poniewaz wystawaly za lózko. Dotknela jezykiem moja wystajaca lechtaczke. Drgnelam z rozkoszy, kiedy przejechala po niej mocniej. Zaczela lizac
i ssac, chwilami czulam jezyk w pochwie, doszlam momentalnie a Eliza dala mi ten orgazm przezyc do konca. Kiedy przechodzily jego ostatnie echa, Eliza wsunela mi dwa mokre palce
do pochwy i jeden w odbyt. Juz wiedzialam, ze zwariuje, ze w ten sposób odpali mnie jak bombe atomowa…., nie moglo inaczej byc. Zaczela ruszac paluszkami w pochwie wpychajac coraz glebiej serdeczny palec w d**ga dziurke, ustami dorwala sie do lechtaczki. Minuta wystarczyla abym poczula pierwszy skurcz, przy d**gim trysnelam na Elize i juz do konca zalewalam soczkiem wszystko przy kazdym skurczu. Darlam sie i piszczalam nie tlumiac tych odglosów, nie myslalam o sasiadach, o niczym nie myslalam, wylaczylam myslenie calkowicie aby te trzy orgazmy zlane w jeden czuc tylko cialem. I czulam je calym cialem przez dwie dlugie minuty, mózg byl wlaczony tylko na odbiór tych przeszywajacych doznan. Eliza nie robila przerw tylko przyspieszala, a ja pod jej jezykiem i palcami wylam i placzliwie piszczalam. Pod koniec docisnelam jej jezyk do lechtaczki i, jak jakas niewyzyta, ruszalam szalenczo biodrami. Przy ostatnim, dwudziestym któryms skurczu, znieruchomialam
i odsunelam dlon Elizy. Nie trzesly mi sie uda – trzeslam sie cala, cala, cala, oprócz glowy, chociaz to tez nie takie pewne, bo chyba nie bylabym w stanie wydusic z siebie jednego slowa. Wziela moja stope i zaczela powoli oblizywac moje palce – odprezenie przychodzilo szybciej. „Cholera, wolalabym byc tak podniecana, niz uspokajana” – pomyslalam, ale nie mialam sily tego powiedziec. Eliza polozyla sie obok mnie i polozyla mi dlon na policzku. Pocalowala mnie i czekala przytulona, az mi chociaz troche przejdzie. W koncu wstala
i poszla do kuchni – patrzylam na jej figure od tylu i jeszcze glebiej wbilam sie w poduszke
z zachwytu. Eliza wrócila z butelka wina i nalala do kieliszków. Stala nade mna z moim kieliszkiem, wyciagnela do mnie reke i pomogla mi usiasc. Nie mialam sily na zadne ruchy, wiec tak, jak usiadlam, tak zostalam z nogami zgietymi w kolanach, Eliza usiadla obok. Duszkiem wychylilam swój kieliszek i podalam Elizie.
– Jeszcze – poprosilam z czolem opartym na kolanach.
d**gi kieliszek tez wypilam duszkiem, westchnelam, Eliza tez swój opróznila.
– Wracamy do zalozen nawalenia sie? – zapytala z takim usmiechem, ze znowu mialam sie ochote na nia rzucic. Ale to juz bylo na zasadzie „oczy by chcialy, a zoladek juz nie moze”.
Nareszcie poczulam troche sily i normalnie usiadlam na kanapie obok Elizy.
– Ale kosmos – powiedzialam jeszcze lekko dyszac i rozlalam reszte wina do kieliszków.
– No, tez mnie przeciagnelas przez kilka galaktyk – odpowiedziala i pocalowala w usta.
Wiedzialam, ze po tym obledzie musi byc przerwa, wiec wstalam i wyciagnelam narzute spod Elizy. Rozwiesilam ja na fotelu i zlozylam kanape. Usiadlysmy normalnie, czyli
z podwinietymi pod siebie nogami opierajac sie o oparcie, a reszte wina popijalysmy juz powoli. Wlaczylam telewizor, wlasnie nadawane byly „Wiadomosci”, przelecialam wiec po kanalach patrzac na EPG, czy zapowiada sie cos ciekawego.
– Poniedzialek – prychnelam – idziemy do wanny? – zapytalam i dopilam resztke wina.
– Idziemy – szepnela Eliza i tez dokonczyla swoje wino.
Po ustawieniu odpowiedniej temperatury wody weszlysmy do wanny. Oplukalam Elize prysznicem, wysmarowalam ja cala zelem do kapieli i splukalam z niej piane. Teraz Eliza splukala mnie i poczulam jej dlonie z zelem na moim ciele. Chlonelam ten niebianski dotyk kazdym kawalkiem skóry i z zamknietymi oczami widzialam te sliczne paluszki jezdzace
po moim ciele.
– Odwróc sie – powiedziala i zaczela na mnie rozsmarowywac zel od przodu poswiecajac piersiom troche wiecej uwagi.
– Nie, kochanie, musimy miec przerwe – powiedzialam cichutko.
Eliza dokonczyla smarowanie i splukala ze mnie piane i resztki zelu. Wytarlysmy sie
i zalozylysmy szlafroki.
– Popatrz w lustro – powiedziala zaniepokojona Eliza.
– A co jest? – zapytalam i przystawilam nos do lustra, skóre wokól ust mialam lekko zaczerwieniona – eee tam, to od twoich wlosków na cipusi, niby ich nie ma a juz drapia – rozesmialam sie.
Wyszlysmy z lazienki. Wyciagnelam nowe wino z lodówki, a kiedy je otwieralam Eliza przyniosla z pokoju pusta butelke po poprzednim i wyrzucila do kubla. Wrócila po kieliszki
i postawila je na blacie. Nalalam i schowalam butelke do lodówki. Eliza zaniosla kieliszki na stolik. Usiadlysmy na kanapie i popijajac powoli ogladalysmy prognoze pogody, która wcale sie dobrze nie zapowiadala.
– Kurwa, nawet ciuchów zadnych nie wzielam – powiedziala Eliza.
– Spoko, cos sie dla ciebie znajdzie na to zimno…, nawet sweterek na jutro zmienimy, zeby nie bylo… – spokojnie odpowiedzialam. Eliza zlapala mnie za dlon i krótko uscisnela.
Zaczely sie reklamy.
– Eliza…, to nie w ramach edukacji, ale chcesz zobaczyc fajny film? – zapytalam nagle pod wplywem swiezego pomyslu.
– Jaki?
– Taki…, taki…, taki nasz – wreszcie przyszla mi do glowy trafna odpowiedz.
– Oki – uslyszalam znajoma odpowiedz.
Wstalam, wyciagnelam laptop i polozylam go na stoliku miedzy kieliszkami. Wlaczylam go
i z szuflady, w której trzymalam rzeczy zwiazane z komputerem i telefonem, wyciagnelam kabel HDMI. Polaczylam lapka z telewizorem, w moim ulubionym folderze znalazlam swój ulubiony film, odpalilam go i zamknelam klape. W menu telewizora wybralam wejscie HDMI i zaczelysmy ogladac. Ten film ogladalam dziesiatki razy, za kazdym razem z niegasnacym zainteresowaniem: dwie sliczne dziewczyny kochaly sie na nim tak, jakby byly ze soba od dawna. Powoli i z czuloscia, a orgazmy nie byly udawane – to wiedzialam
z cala pewnoscia, nie da sie zagrac tego charakterystycznego drzenia ud.
Siedzialysmy z kieliszkami saczac powoli po lyku patrzac sie w telewizor. W pewnym momencie trzeba bylo jednak przyniesc wino, wiec poszlam i wrócilam z cala butelka
po drodze patrzac, jak Eliza lapczywie chlonie te cudownie oddana przez operatorke milosc wylewajaca sie z ekranu. To tez wiedzialam – tego zaden facet nie bylby w stanie tak nakrecic. Po sposobie realizacji tego filmu podejrzewalam nawet, ze to trójkacik dziewczyn czujacych sie ze soba bardzo dobrze. Niepokojace jedynie bylo to, ze przez cala godzine zadna nie spojrzala w kamere, co sie czesto zdarza amatorkom i nawet doswiadczonym aktorkom. Ale moze atmosfera pozwalala bez problemu robic duble i postawily na perfekcje?
Usiadlam obok Elizy i nalalam do kieliszków. Popijalysmy powoli ogladajac dalej. Przy scenie, w której kipialo od erotyzmu i milosci Eliza polozyla swoja dlon na mojej i zaczela
ja glaskac kciukiem.
– Pieknie – powiedziala i powoli pocalowala mnie w usta.
Tez powoli oddalam pocalunek i Eliza wrócila do ogladania.
– Ale my robimy dokladnie tak samo – powiedziala przy kolejnych scenach- pierwszy pornol, jaki widze bez tepego rzniecia dla samego rzniecia – dodala z lekkim zachwytem.
Lyk wina i najdelikatniej jak tylko moglam wsunelam czubek jezyka miedzy jej wargi. Wysunela swój czubeczek i muskajac sie ustami calowalysmy sie tak przez chwile. Film sie konczyl, a ja wiedzac, co jest na koncu, oparlam sie i lekko z tylu obserwowalam Elize. Dziewczyny na filmie pobiegly do lazienki, wskoczyly do wanny i zrobily na siebie nawzajem siku, ale nawet ta scena przepojona byla miloscia. Eliza patrzyla na to bez zadnej reakcji.
– Bez sensu jest to przegiecie na koniec takiego fajnego filmu – powiedzialam pierwsza.
Eliza odwrócila glowe w moja strone lekko ja przekrzywiajac i zrobila z ust podkówke.
Odczytalam to jako „Nie wiem, nie mam zdania.”

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir